Afera o spektakl "Wszyscy jesteśmy Belén". "Naruszenie dóbr narodowych Polaków"

2 tygodni temu 26
Plakat spektaklu „Wszyscy jesteśmy Belén” w reż. Katarzyny Minkowskiej.
Plakat spektaklu w Teatrze Juracza w Olsztynie oburzył katolików Fot. Shutterstock / materiały prasowe

Dla jednych – atak na symbole religijne, profanacja, przestępstwo. Dla drugich – artystyczna wizja i ważny przekaz. Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie jest dziś na ustach całej Polski. A to za sprawą plakatu promującego spektakl "Wszyscy jesteśmy Belén". – Przypisano nam obrazę katolików, choć spektakl w żadnym razie nie ma na celu urażenia kogokolwiek. Sam jestem katolikiem – podkreśla Paweł Dobrowolski, dyrektor Teatru Jaracza w Olsztynie.

Daj napiwek autorowi

Co widzę? Dużą czerwoną sylwetkę na czarnym tle. Przypomina mi ikonę Matki Boskiej  Częstochowskiej. Nad głową zielona aureola. Twarz zakrywa biała maska. Oczy wydają się zimne, puste. 

Czuję jakąś tajemnicę. Niedopowiedzenie. Jestem ciekawa przekazu. Myślę, że tą postacią mógłby być każdy. Wydaje mi się uniwersalna. 

Brakuje Dzieciątka. Zamiast niego jest dziura. Może oznacza brak lub stratę? Jedno wiem na pewno: prostota środka wyrazu miesza się z silnym akcent. 

To właśnie ten minimalistyczny, ale bardzo wyrazisty plakat narobił tyle zamieszania w Olsztynie. Przygotował go Dawid Załęski, grafik od lat współpracujący z Teatrem Jaracza w Olsztynie. Przy jego tworzeniu konsultował się z reżyserką spektaklu" Wszyscy jesteśmy Belén", Katarzyną Minkowską.

Okazuje się, że w plakacie każdy widzi zupełnie co innego. 

Bliskość i solidarność

Ale od początku: 28 listopada widzowie na deskach Teatru Jaracza zobaczą premierę spektaklu "Wszyscy jesteśmy Belén". To sceniczna adaptacja reportażu Any Eleny Correi opisującego sprawę młodej kobiety skazanej za poronienie.

Zazwyczaj to plakat promuje sztukę i wprowadza widza w świat przedstawienia. Tak było i tym razem. Plakat się pojawił. I wybuchła awantura.

Dla części środowisk katolickich plakat stał się symbolem obrazoburstwa i zła. Postrzegany jest jako atak na Kościół. Te reakcje zaskoczyły twórców spektaklu i dyrekcję teatru.

Paweł Dobrowolski, dyrektor teatru, mówi mi, że zobaczył grafikę 1,5 miesiąca przed premierą. Nie zauważył w niej nic kontrowersyjnego, czegoś, co miałoby zbulwersować opinię publiczną. Ani on i prawie 200 osób związanych z olsztyńskim teatrem. 

– W grafice widzę odwołanie do postaci Maryi jako kobiety pełnej siły i wewnętrznej godności. Zwraca ona uwagę na subtelne napięcie, które od wieków towarzyszy kobiecemu doświadczeniu: z jednej strony ideał macierzyństwa otaczany ogromnym szacunkiem, z drugiej – presję i społeczne oczekiwania, które potrafią odebrać kobietom poczucie sprawczości i swobody.

Jak dodaje, w tradycji chrześcijańskiej Maryję z Dzieciątkiem często przecież przedstawiano w różnych kulturach – jako Słowiankę, Afrykankę czy Japonkę – aby podkreślić, że jej doświadczenie jest bliskie ludziom, wśród których te wizerunki funkcjonowały. Plakat wykorzystuje podobny zabieg – maska podkreśla bliskość oraz solidarność z losem Belén, a kolorystyka została wprost zaczerpnięta z protestów w Argentynie. 

Historia Belén nie jest jednak dosłownym przełożeniem historii Maryi, choć można dostrzec wiele punktów stycznych. Ale tu do narodzin nie dochodzi. Na plakacie nie ma dzieciątka, jest wyrwa. Belén nie dość, że poroniła, to jeszcze została oskarżona o aborcję. Za to została skazana i sądzona.

Paweł Dobrowolski

dyrektor Teatru Jaracza w Olsztynie

To, że plakat wzbudził tyle kontrowersji, dziwi dyrektora teatru. – Przypisano nam obrazę katolików, choć spektakl w żadnym razie nie ma na celu urażenia kogokolwiek ani atakowania jakiejkolwiek grupy – podkreśla.

I dodaje: – Sam jestem katolikiem.

Sprzeciw wobec plakatu wyraziło m.in. Bractwo Przedmurza-Olsztyn. To katolicka organizacja.

– Używanie świętych symboli w sposób, który uderza w cześć należną Świętej Bożej Rodzicielce i rani ludzi wierzących, rodzi sprzeciw oraz poczucie niesprawiedliwości – mówią mi jego przedstawiciele.

Wcześniej poprosili Archidiecezję Warmińską o reakcję. A ta wstawiła się za Bractwem i zwróciła się o poszanowanie wartości chrześcijańskich istotnych dla wspólnoty.

Zdaniem rzecznika Archidiecezji, ks. Marcina Sawickiego, wielu katolików w związku z plakatem czuje sprzeciw i niepokój.

Archidiecezja Warmińska zdecydowanie przyłącza się do tego sprzeciwu. Jednocześnie apeluje do organizatorów życia kulturalnego, aby w swoich działaniach uwzględniali wrażliwość religijną mieszkańców naszego regionu. Z pełnym szacunkiem dla wolności artystycznej przypominamy, że wolność ta nie zwalnia z odpowiedzialności za treści, które nie mogą uderzać w to, co dla wielu osób jest najświętsze.

ks. Marcin Sawicki

rzecznik prasowy Archidiecezji Warmińskiej

Pytam przedstawicieli Bractwa, czy próbowali kontaktować się z teatrem w tej sprawie.

– Z tak zindoktrynowanymi jednostkami nie ma i nie będzie dialogu na żadnym poziomie. Kadra zarządzająca Teatrem Jaracza w Olsztynie już nie pierwszy raz uderza w świętości Polaków i Katolików (...) Osoby odpowiedzialne za naruszenie świętości i dóbr narodowych Polaków powinny być pociągnięte do odpowiedzialności prawnej i dyscyplinarnej w postaci zwolnienia z zajmowanych funkcji w trybie natychmiastowym – czytam w odpowiedzi.

Cywilizacja śmierci

Czy dopuszczają w ogóle możliwość, że celem plakatu była wypowiedź symboliczna, a nie obraza uczuć religijnych?

Działania tej ekipy jasno wskazują na motyw niechęci do religii rzymsko-katolickiej oraz promocji ideologii psujących moralność Narodu polskiego.

Bractwo Przedmurza- Olsztyn

organizacja religijna

Aspekt religijny jednak wybrzmiewa w przedstawieniu w niewielkim stopniu. Jak tłumaczy Dobrowolski, jedną z bohaterek spektaklu jest katolicka aktywistka i prawniczka, która – kierując się nauką Chrystusa – staje w obronie niewinnej Belén. 

– Ta historia pokazuje siłę i solidarność kobiet, także katolickich, które niosą pomoc. Sprawa Belén wydawała się przegrana: groziło jej od ośmiu lat więzienia do nawet dożywocia za aborcję, której nigdy się nie dopuściła. Udało się ją jednak uwolnić. To przykład jak chrześcijańskie miłosierdzie realizowane jest w praktyce.

Kolejnym nawiązaniem do religii jest imię tytułowej bohaterki spektaklu. 

– Imię Belén nie jest jednak prawdziwym imieniem kobiety, którą spotkała ta historia. Ma ono charakter symboliczny. Nadano je bohaterce jako twarzy ruchu kobiet walczących o swoje prawa i sprawiedliwość. W języku hiszpańskim Belén oznacza Betlejem, miejsce narodzin Jezusa, kojarzone z siłą, mocą i solidarnością. W tym kontekście nawiązuje do sytuacji kobiety szukającej schronienia w świecie, który ją odrzuca – tłumaczy dyrektor teatru. 

I choć, jak mówi, w tej historii można dostrzec analogię do polskich przypadków, jednak spektakl koncentruje się wyłącznie na argentyńskim kontekście. 

To opowieść o niesłusznym skazaniu niewinnej kobiety. Belén po poronieniu należało okazać współczucie i troskę, tymczasem – zgodnie z prawem obowiązującym w Argentynie – groziło jej dożywocie. System i społeczeństwo reaguje oskarżeniem i karą, co podkreśla dramatyczny wymiar jej doświadczenia. 

Belén to symbol

Opinie internautów są mocno podzielone. Jedni bronią spektaklu i jego przesłania, drudzy krytykują plakat, widząc w nim obrazę uczuć religijnych.

"Okropne! Należy nie tylko z tym walczyć, ale też pamiętać, aby wynagradzać Najświętszej Maryi te zniewagi"

"Syf"

"Ohyda" "Sztuka na tym polega, że jest czyjąś wizją. Jest punktem widzenia z innej perspektywy, nie tej codziennej już dobrze znanej, ugładzonej. To jest właśnie jej zaletą. Dla kogoś zamkniętego na inność jest złem, dla otwartych ogromnym dobrem i otwarciem często na tę inność" Paweł Dobrowolski uważa, że spektakl jest z ducha chrześcijański. 

Innego zdania są przedstawiciele Bractwa Przedmurza Olsztyn, którzy obawiają się, że spektakl będzie "kolejnym narzędziem do promowania cywilizacji śmierci, wartości antykatolickich, antypolskich i antyrodzinnych". Zarzucają, że historia bohaterki stała się impulsem dla fali protestów proaborcyjnych w Argentynie w latach 2016–2020, które – ich zdaniem – przyczyniły się do późniejszej legalizacji aborcji w 2020 roku.

– Owszem, w spektaklu pojawia się temat aborcji, ale jako szerszy kontekst społeczny. Aktywistki walczące o prawa kobiet uczyniły z historii Belén symbol, by zwrócić uwagę na swoje postulaty – zauważa. 

Przeczytaj źródło