A jednak Kamil Stoch potwierdził plotki. To koniec: "Podjąłem decyzję"

7 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

O tym, że Kami Stoch kończy karierę mówiło się już od dawna. Pomimo tego, że od tego pomysłu odwiodła go ukochana żona, to skoczek jednak wie, że ten czas nieubłaganie nadchodzi. Dziś 38-letni Kamil Stoch potwierdził, że to koniec. Podjął decyzję i oficjalnie ogłosił to w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN". Oto szczegóły.

Kamil Stoch nie miał łatwych sezonów w ostatnim czasie, a dodatkowe konflikty i skandale z Polskiego Związku Narciarskiego również nie dodawały mu skrzydeł. Skoczek czuł żal, nie wybrano go do reprezentacji na zawodach w Norwegii, a także nie dogadywał się z trenerem Thurnbichlerem. Choć wcześniej od pomysłu zakończenia kariery odwiodła go ukochana żona Ewa Bilan-Stoch, to tym razem skoczek już zdecydował. To koniec. Oficjalnie ogłosił to w rozmowie w śniadaniówce TVN.

"Podjąłem decyzję, że to będzie mój ostatni sezon, bo moim zdaniem to się zamknie taką fajną klamrą, czas zatoczy koło. To jest dobry moment" - wyznał w "Dzień Dobry TVN" w rozmowie z Damianem Michałowskim.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Kamil chciał zakończyć karierę już o wiele wcześniej. Dopiero dzięki namowom żony, żeby się nie poddawał postanowił spróbować ostatni raz dać z siebie wszystko. Jednak w pamięci miał swoje niepowodzenia i porażki.

"Myślałem, żeby zakończyć karierę po jakimś sezonie, kiedy coś nie poszło, kiedy byłem bardzo zmęczony fizycznie czy mentalnie - jak chociażby w zeszłym roku. Mówiłem przed rozpoczęciem sezonu: "Ok, w tym roku są mistrzostwa świata, chciałbym wygrać to i to (...) i wtedy będę mógł zakończyć karierę". I nakładem dużo presji na siebie, że skończę skakać, jeżeli coś osiągnę. Automatycznie czułem się spięty" - mówił skoczek w wywiadzie dla DDTVN.

Pomimo tego Kamil chce efektywnie i co najważniejsze - przyjemnie spędzić ten ostatni rok aktywności sportowej. Jednocześnie chce zachować równowagę pomiędzy pracą, a życiem rodzinnym.

"Chcę, żeby ten ostatni rok był wspaniały. Chcę się po prostu uśmiechać, cieszyć, pożegnać z kibicami. (...) Bardzo chciałbym, żeby ostatni skok, który oddam w zawodach, był mistrzowski. Ale jakikolwiek by on nie był, chciałbym być uśmiechnięty" - wyznał olimpijczyk.

Kamil wyznał też w wyywiadzie, że porażki, które ostatnio miał na swoim koncie, sprawiły, że poczuł się gorzej.

"Na początku myślałem, że dramat, że fatalnie, że jestem do niczego, że się nie nadaję. Tak miałem. Ale jak teraz patrzę na to z dystansu, to powiedziałbym, że to jest naturalna kolej rzeczy. Osiągnąłem pewien szczyt, wszedłem na górę, potem z tej góry zszedłem i teraz chcę wejść na tę samą górę, ale trochę od innej strony. To nie jest tak, że jak ja mówię, że kończę sezon, to sobie podejdę na luzie. Bo ja chcę być najlepszy w tym sezonie i do tego dążę, po to trenuję" - zapewnił w rozmowie.

Choć Kamil zaznaczył, że być może rekreacyjnie będzie skakał dla własnej przyjemności, to jednak chce poświęcić czas na emeryturze do spędzenia go z żoną lub na innych aktywnościach sportowych. Dodał też, że na emeryturze nie pójdzie w ślady Adama Małysza i nie zostanie prezesem.

"Jeżeli ktoś zapytałby mnie o zdanie w różnych kwestiach, jeżeli chodzi o moje doświadczenie, to oczywiście służyłbym taką radą. Ale nie, to jest duża odpowiedzialność. Oczywiście szanuję to, co zrobił Adam, natomiast sam nie poszedłbym w to. Na pewno chciałbym się bardziej zaangażować w życie klubu naszego i mógłbym doradzać zawodnikom" - wyznał w DDTVN.

Zobacz też:

Żona Stocha wreszcie się doczekała. Przekazała cudowne wieści

Nowe doniesienia ws. Kamila Stocha. Płyną słowa współczucia

Kamil Stoch podjął decyzję. To koniec. Plotki się potwierdziły

Przeczytaj źródło