56-latka odpowiada za śmierć proboszcza z Kuźnicy. Prosi sąd tylko o jedno

2 tygodni temu 15

Data utworzenia: 22 października 2025, 14:37.

Kiedy uderzyła w jego motocykl, nie wiedziała, że za kierownicą jednośladu siedzi ukochany przez wiernych ksiądz proboszcz. 56-letnia kobieta odpowiada teraz przed sądem w Białymstoku za śmierć duchownego z Kuźnicy (woj. podlaskie). Choć przyznaje się do winy i wyraża żal, ma do sądu jedną dramatyczną prośbę. Nie chce stracić prawa jazdy, bo jak przekonuje jej obrońca, pochodzi z miejscowości wykluczonej komunikacyjnie.

Ks. Sylwester Szyluk zginął w wypadku na DK8.
Ks. Sylwester Szyluk zginął w wypadku na DK8. Foto: Parafia pw. Opatrzności Bożej w Kuźnicy / Facebook

Do tragicznego wypadku doszło 27 czerwca 2024 r. w miejscowości Rybniki na Podlasiu. 56-letnia kobieta, kierując osobowym citroenem, skręcała w lewo z drogi krajowej nr 8. Nie zauważyła nadjeżdżającego z przeciwka motocykla i wjechała wprost pod koła jednośladu. Motocykl stanął w płomieniach. Jego kierowca zginął na miejscu. Ofiarą okazał się ks. Sylwester Szyluk, proboszcz Parafii Opatrzności Bożej w Kuźnicy.

Tragiczny wypadek we wsi Rybniki. Dla parafian to był szok

Śmierć duchownego była wstrząsem dla mieszkańców. Wierni żegnali go w mediach społecznościowych i na pogrzebie. Tymczasem śledztwo wykazało, że 56-latka naruszyła zasady bezpieczeństwa na drodze. Źle oceniła sytuację i nie ustąpiła pierwszeństwa — przekazała Elwira Laskowska, prokurator rejonowa w Białymstoku.

Prokuratura skierowała przeciwko 56-late akt oskarżenia. Grozi jej nawet 8 lat więzienia.

Proces ruszył 21 października i zakończył się tego samego dnia. Kobieta przyznała się do winy i przeprosiła. — Nie widziałam motocyklisty. Nie wiem dlaczego. Do końca życia to będzie we mnie — mówiła w sądzie.

Nikt nie chce dla niej więzienia. Ale co z prawem jazdy?

Prokurator domaga się m.in. 10 tys. zł zadośćuczynienia dla siostry zmarłego i wyroku w zawieszeniu. Sama siostra księdza żąda 50 tys. zł oraz rocznego zakazu prowadzenia pojazdów.

Ale oskarżona błaga sąd, by nie odbierać jej prawa jazdy. — Mieszkam w miejscu zupełnie wykluczonym komunikacyjnie. Nie mam jak dojeżdżać do pracy w Białymstoku — tłumaczyła.

Wyrok ma zapaść na początku listopada.

Przeczytaj źródło