Nie popełnij błędu, który może cię drogo kosztować! Ostatnie przygotowania do Wszystkich Świętych mogą skończyć się wizytą strażnika miejskiego. Sprawdź, czego absolutnie nie możesz robić na cmentarzu!
Wszystkich Świętych zbliża się wielkimi krokami
Koniec października to w Polsce wyraźny sygnał, że zbliża się czas refleksji i zadumy, niezależnie od kalendarza. Mowa oczywiście o dniach 1 i 2 listopada. Pierwszy z nich, Uroczystość Wszystkich Świętych, jest dniem wolnym od pracy i jednocześnie świętem nakazanym, co dla katolików oznacza obowiązek udziału we Mszy Świętej. To właśnie 1 listopada czcimy wszystkich, którzy osiągnęli już zbawienie i są w niebie. Co ciekawe, pierwotnie Kościół obchodził tę uroczystość w maju, ale papież Grzegorz III przeniósł datę na jesień już w VIII wieku.
Tuż za nim, 2 listopada, wypadają Zaduszki, czyli Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Jest to dzień roboczy i nie ma obowiązku uczestnictwa w liturgii, ale jego znaczenie jest fundamentalne: to czas modlitwy za dusze, które cierpią w czyśćcu i potrzebują wsparcia wiernych, aby osiągnąć pełnię zbawienia.
Niezależnie od kościelnych nakazów, w polskiej tradycji oba dni są ze sobą nierozerwalnie związane przez jedną, piękną praktykę: odwiedzanie grobów. To wtedy cmentarze rozświetlają się tysiącami zniczy, a porządkowanie miejsc pochówku staje się najbardziej symbolicznym i powszechnym wyrazem pamięci o tych, którzy odeszli. Te dni to po prostu polska tradycja w pełnej krasie.
Już w sobotę Polacy ruszą sztumnie na cmentarze odwiedzić bliskich, któych już z nami nie ma fot. PixaBAYTradycja Wszystkich Świętych w Polsce
Każdy, kto choć raz był na polskim cmentarzu 1 listopada, wie, że to zjawisko, które wykracza poza zwykłe święto. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas głębokiej pamięci, która w Polsce ma bardzo konkretny, wizualny wymiar. Cała ta tradycja, głęboko osadzona w kulturze, przekształca nekropolie w morze migoczących świateł.
Kluczowe są tu dwa elementy. Po pierwsze, znicze. Zapalanie tych małych światełek ma pogańskie i religijne korzenie – od ogrzania duszy po symbol wiecznej światłości. Współcześnie skala tego zwyczaju bywa aż spektakularna, zamieniając groby w świetliste ołtarze. Po drugie, kwiaty, gdzie niepodzielnie królują chryzantemy, symbolizujące szacunek i długowieczność. Zanim jednak pojawi się nowy stroik, integralną częścią rytuału jest gruntowny porządek – umycie nagrobka i usunięcie chwastów. To akt troski, który wyraża ciągłą więź.
Co ciekawe, ta piękna tradycja ciągle ewoluuje. Obok klasycznych wieńców widać coraz więcej ekologicznych stroików z szyszek i mchu. Mimo to, idea pozostaje niezmienna: to wyraz szacunku i miłości. A polskim zwyczajem jest przecież również zapalanie symbolicznego znicza na zapomnianych grobach, co najlepiej oddaje uniwersalny charakter tego czasu. Nie da się ukryć, że w tym masowym akcie zadumy i pielęgnacji cmentarzy jest coś, co urosło do rangi symbolu narodowego.
Ale jednak wygląda na to, że są pewne ograniczenia, których musimy się trzymać.
Na to trzeba uważać podczas kupowania wiązanek nagrobnych
Polskie Lasy Państwowe co roku przypominają nam, że tradycyjne, samodzielnie robione stroiki na groby to prosta droga do kłopotów. Kiedy rusza akcja kontrolna, media od razu krzyczą o mandacie za stroik. I słusznie, bo choć wydaje się to absurdalne, urwanie kilku gałązek w lesie jest w świetle prawa kradzieżą majątku Skarbu Państwa.
Dane mówią same za siebie: na ponad 4000 kontroli rocznie leśnicy wystawiają blisko 500 mandatów. Kara potrafi sięgnąć 500 złotych, a jeśli sprawa trafi do sądu, nawet dziesięciokrotnie więcej. Leśnicy apelują więc, by igliwie, szyszki czy mech kupować wyłącznie z legalnych źródeł, czyli od sprzedawców, którzy mają na to papiery. Pozwolenie na zbiór jest dostępne, ale głównie dla firm, nie dla osób prywatnych, chcących ozdobić grób bliskich.
Kolejnym tematem jest ekologia cmentarza. Obok problemu legalności stroików, coraz głośniej mówi się o zniczach. Te tradycyjne powoli wypierane są przez droższe, ale trwalsze solary i elektryczne lampki. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przypomina jednak, że nie można ich wyrzucać byle gdzie. Zużyte znicze elektryczne to elektroodpady – należy je oddać do specjalnych punktów zbiórki. Nikt nie chce przecież, by świąteczny znicz zakończył życie jako śmieć zatruwający las, z którego tak bardzo chcieliśmy uniknąć mandatu za gałązkę.
Za złamanie zakazu grozi nawet mandat do 500 złoptych fot. Pixabay
2 dni temu
5



English (US) ·
Polish (PL) ·