- Dziś, 27 października prezydium Trójstronnego zespołu ds. ochrony zdrowia spotkało się, aby przedyskutować kwestię wynagrodzeń medyków. Jak ustalił Rynek Zdrowia, resort zaproponował CAP, czyli górne ograniczenie wynagrodzeń, dla medyków zatrudnionych na kontraktach
- Ministerstwo przedstawiło wzór stawki godzinowej: 1/20 minimalnego wynagrodzenia
- Choć propozycja dotyczy tylko kontraktów, to resort w dyskusji mówił, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której pracownicy etatowi zarabialiby więcej, niż wskazany CAP
- To na razie pierwsza propozycja, która ma dać początek dyskusji na temat rozwiązań dotyczących wysokości wynagrodzeń medyków
- Związki zawodowe i przedstawiciele środowiska medycznego nie zgadzają się na zmianę obecnej dynamiki podwyżek minimalnego wynagrodzenia. Wskazują, że wydatki na kadry to inwestycja, a nie obciążenie systemu.
Resort proponuje CAP dla kontraktowców. Lekarz nie zarobi więcej niż 48 tysięcy złotych
Już w zeszłym tygodniu podczas XXI Forum Rynku Zdrowia wiceministra zdrowia Katarzyna Kęcka zapowiadała, że w poniedziałek 27 października spotka się w ramach prezydium zespołu trójstronnego, aby rozmawiać o ewentualnych zmianach dotyczących tzw. ustawy podwyżkowej. Rynek Zdrowia ustalił, że podczas spotkania Ministerstwo Zdrowia zaproponowało tzw. CAP na wynagrodzenia medyków zatrudnionych na kontraktach.
Jakie są szczegóły proponowanego przez Ministerstwo Zdrowia rozwiązania? Jak wynika z nieoficjalnych informacji Rynku Zdrowia (na oficjalne czekamy) resort zdrowia podczas spotkania zaproponował, by stawka godzinowa wyniosła 1/20 minimalnego wynagrodzenia, które w 2026 roku ma wynieść 4806 zł. Ministerstwo Zdrowia nie doprecyzowało, na podstawie jakich danych wypracowało wzór na CAP.
Zgodnie ze wstępnymi wyliczeniami da to 240 zł na godzinę brutto. Miesięcznie, jeśli czas pracy lekarza wyniesie standardowo 37 godzin 55 minut tygodniowo przełoży się to na zarobki rzędu maksymalnie 36 480 zł. Co ważne, w uzasadnionych przypadkach kwota ta może być podniesiona do maksymalnego pułapu 48 tysięcy złotych. Skąd ta kwota? Resort mówił o tym, że wynagrodzenie nie będzie mogło wynieść więcej 10-krotność minimalnej płacy, czyli 10 razy 4806 zł.
Propozycja resortu dotyczy - póki co wyłącznie wynagrodzeń dla medyków zatrudnionych na kontraktach. Jak jednak nieoficjalnie słyszymy, resort nie chciałby dopuścić do sytuacji, w której lekarz czy pielęgniarka na etacie zarabialiby ponad zaproponowany CAP.
Co więcej, resort chce też przygotować wzór umowy B2B, którą dyrektor będzie mógł podpisać z lekarzem na kontrakcie.
Koniec pracy na procent?
Podczas spotkania prezydium pojawił się też temat wynagradzania medyków na zasadzie procentu od tego, co płaci NFZ za świadczenie. Ministerstwo chce też odejść od wynagradzania kontraktowców w oparciu o procent od procedury oraz od zawierania umów B2B z podmiotami zbiorowymi.
Konkretne rozwiązania mają być jeszcze dyskutowane ze środowiskiem.
Pojawił się także temat wynagrodzeń dla pielęgniarek. Co do wynagrodzeń na etatach, w kontekście pielęgniarek, MZ planuje też uporządkowanie wyliczania ich wynagrodzeń w oparciu o kwalifikacje. Do tej pory, mimo przyjęcia ustawy podwyżkowej, wielu dyrektorów płaciło pielęgniarkom mniej, jeśli posiadane przez nie kwalifikacje nie były wymagane na stanowisku, na którym były zatrudnione.
Temat wynagrodzeń kontraktowych raz zmian w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu wraca w dyskusji o systemie od miesięcy. Resort już od dawna sygnalizuje chęć korekty w tym zakresie i kładzie grunt pod zmiany także w minimalnych wynagrodzeniach.
- Niestety my wiemy, że tych pieniędzy w systemie już nie ma i trzeba zracjonalizować pracę w systemie, ale też wykorzystać maksymalnie medyków, ale tutaj niestety, albo i stety, potrzebny jest kompromis wszystkich - mówiła w rozmowie z Rynkiem Zdrowia wiceminister Katarzyna Kęcka.
Zgody na to nie ma. Reakcje strony społecznej
Na co jednak zgodzi się strona społeczna? Już dziś widać, że przed resortem bardzo trudne rozmowy. Strona społeczna podkreśla, że w negocjacjach na temat wynagrodzeń jest gotowa do powrotu sprawdzonego już w przeszłości rozwiązania: przekazywania pieniędzy na ten cel "na PESEL".
- Gdy słucham przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i NFZ, to mam wrażenie, jakbyśmy przepalali te pieniądze. A przecież to inwestycja w ludzi i w to, że mamy dziś kadry w Polsce, a nie w Londynie. Nie traktujmy tej ustawy jak czegoś, co rozkłada system na łopatki. (...) Na pytanie, co zgodzilibyśmy się jako środowisko oddać, odpowiem po prostu: nic - mówiła podczas XXI Forum Rynku Zdrowia Maria Ochman.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

2 dni temu
5



English (US) ·
Polish (PL) ·