Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
DW, Agnieszka Hreczuk
12 czerwca 2025, 18:01
Od tygodnia Marcus Erlenbauer szuka ukradzionej w Berlinie pluszowej maskotki. Dla niego to znacznie wi?cej ni? tylko maskotk?. Niemcy kibicuj? mu w poszukiwaniach.

Towarzyszył mu wszędzie – przy stresujących spotkaniach, ale i na wyjątkowych uroczystościach. Na wyjazdach dalekich i bliskich, z których wracał bezpiecznie. Mini. Mały, brązowy pluszowy miś z okrągłą, uśmiechniętą mordką i w żółtym wdzianku. – Był jakby talizmanem. Znakiem, że wszystko będzie dobrze – tłumaczy Marcus Erlenbauer.
47-letni właściciel galerii sztuki z Bielefeld od tygodnia okleja słupy i drzewa w Berlinie plakatami ze zdjęciem swojego towarzysza. "Zaginiony" – napisane jest na plakacie w kilku językach. Obok numer telefonu i kod QR do strony z wszystkimi informacjami. Nowocześnie i profesjonalnie – nad plakatem pracowali koledzy i współpracownicy Marcusa.
Wysoka nagroda, nawet dla tego, kto go ukradł
I duży napis: "Nagroda 1000 euro". – Zapłacę każdemu, kto odda nam mojego Mini, nawet temu, kto go ukradł – zapewnia Markus. Bo Mini się nie zgubił. Tydzień temu, podczas spotkania w kawiarni na berlińskiej Unter den Linden ktoś ukradł torbę Marcusa z całą jej zawartością. – Kartę, trochę gotówki, dokumenty – wylicza. – Pal sześć te rzeczy: kartę zastrzegłem, dokumenty wyrobię nowe. Ale w środku siedział Mini. Jego nie da się zastąpić.
Mini ma 30 lat, Marcus dostał go od mamy jako nastolatek i od tej pory mały pluszak jest jego talizmanem. A po nagłej i tragicznej śmierci mamy miś stał się jeszcze ważniejszy: – Jako pamiątka PO NIEJ – opowiada Marcus. – To rzecz, która jest jakby częścią mamy. Dla mnie – od niej. Kupiła ją z myślą o mnie, dała go mi, by zawsze był ze mną w kieszeni czy plecaku. Przypominał mi ją, jakby była nadal – tłumaczy. Gdy Mini zniknął, nagle tego zabrakło. Jakby ktoś Marcusowi zabrał kawałek jego samego, część jego życia.
Historię zaginionego misia podchwyciły media w całych Niemczech
Marcus kradzież torby zgłosił na policję, ale poszukiwania misia wziął na siebie. Oplakatował okolice kawiarni w centrum i robi to dalej tam, gdzie akurat jest. Historię zaginionego misia podchwyciły media w całych Niemczech, od regionalnych gazet i rozgłośni, po "Spiegla", "FAZ" czy telewizję ogólnoniemiecką. Zdjęcie Mini pojawia się na portalach społecznościowych.
Niemcy kibicują w poszukiwaniach. Ale po misiu ani śladu. Może złodziej gdzieś go wyrzucił i miś leży. Albo przygarnęło go jakieś dziecko czy bezdomny, nie wiedząc, że misia ktoś szuka.
– Odzywa się do mnie sporo ludzi, z wyrazami zrozumienia. Mówią, że też mają podobne talizmany, które łączą ich z ważnymi wspomnieniami czy bliskimi osobami, że rozumieją mój smutek – opowiada Marcus.
Czasami zdarzają się też prześmiewcze komentarze, bo przecież dorosły facet nie powinien tak przywiązywać się do pluszaka. Ale – jak podkreśla bielefeldczyk – na 3 złośliwe przypada 30 sympatycznych maili. – W poniedziałek napisała do mnie pani z Kolonii, że ma dokładnie takiego samego i chętnie mi go podaruje, jeżeli to dla mnie tak ważne – opowiada. Marcus odpisał, że bardzo dziękuje za zrozumienie, ale to nie ten miś, który tyle z nim przeżył. Że jeszcze nie stracił nadziei, że jego Mini się znajdzie.
Dziś Marcus też ma ze sobą plik plakatów. Ktoś mu doradził, żeby powiesił je na dworcach – tam jest zawsze sporo ludzi, też bezdomnych, którzy z internetu nie korzystają i nie znają niemieckiego. Może tam ktoś rozpozna misia na zdjęciu. – Proszę, jeżeli ktoś go ma, niech mi go przekaże. Nieważne, czy to złodziej, który mnie okradł, czy ktoś, kto może znalazł porzucone po kradzieży rzeczy – apeluje Marcus też do polskich turystów czy mieszkańców Berlina.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle >>>