Prokuratura Rejonowa w Starachowicach nadzoruje śledztwo w sprawie tragedii, do której w ubiegłym tygodniu w fabryce MAN-a w Starachowicach w Świętokrzyskiem. Zginęła tam 35-letnia pracownica. Kobieta została przygnieciona przez autobus na linii montażowej. Firma MAN wydała oświadczenie w tej sprawie. Kobieta osierociła dwójkę dzieci.
Do tragedii doszło w piątek 17 października po południu na terenie hali fabryki MAN w Starachowicach. 35-letnia pracownica została przygnieciona przez autobus na linii montażowej. Na miejsce wezwano pogotowie. Lądował śmigłowiec LPR. Niestety, lekarzom nie udało się uratować jej życia. Zmarła w szpitalu dzień później.
Jak czytamy na stronie Prokuratury Okręgowej w Kielcach, "celem postępowania jest ustalenie, czy osoba lub osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy nie dopełniły wynikającego stąd obowiązku i przez to naraziły pracownicę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadziły w ten sposób do zaistnienia powyższego śmiertelnego wypadku przy pracy".
W oficjalnym oświadczeniu firma MAN Bus przekazała wyrazy współczucia rodzinie zmarłej. "Jesteśmy głęboko poruszeni tym wydarzeniem. Obecnie trwa dochodzenie mające na celu wyjaśnienie przyczyn i okoliczności wypadku. Prosimy o zrozumienie, że do czasu zakończenia postępowania nie jesteśmy w stanie udzielić dodatkowych informacji" - przekazała Katarzyna Michta z Działu Komunikacji Wewnętrznej MAN Bus Starachowice.
35-letnia kobieta osierociła dwoje dzieci - 11-letnią Oliwkę i 16-letniego Kacpra.

2 tygodni temu
10






English (US) ·
Polish (PL) ·