3 świąteczne filmy, które świąteczne... nie są. To propozycje dla prawdziwych Grinch'ów

9 godziny temu 5

Grudzień w kinie i na platformach streamingowych rządzi się swoimi prawami. Co roku wracają te same tytuły: wielkie miłości odnajdywane w śniegu, cudowne przemiany i święta, które zawsze kończą się idealnie. I jasne - to bywa przyjemne. Ale są też filmy, które rozgrywają się zimą, zahaczają o Boże Narodzenie albo tylko muskają je klimatem, a jednak zostają z nami na dłużej. Bez kolęd w tle, bez lukru, za to z emocjami, które trafiają celniej. To propozycje dla tych, którzy nie czują świątecznej euforii - albo potrzebują od niej chwili przerwy.

Małe kobietki (1994)

Ten film zaczyna się w święta, ale absolutnie nie daje się zamknąć w ramce „typowej gwiazdkowej historii”. „Małe kobietki” w reżyserii Gillian Armstrong to opowieść o rodzinie, dorastaniu i tęsknocie - bardziej nostalgiczna niż radosna, bardziej miękka niż cukierkowa. Jest zimowa sceneria, jest XIX-wieczny dom pełen emocji i drobnych dramatów, które w grudniu rezonują podwójnie.

Wersja z 1994 roku to dla wielu emocjonalny powrót do dzieciństwa - Winona Ryder, Susan Sarandon, Christian Bale i Kirsten Dunst tworzą obsadę, która działa jak ciepły, ale nieco sprany sweter. Idealny seans na moment, kiedy święta zamiast ekscytować, wywołują w nas lekką melancholię i potrzebę bycia „u siebie”.

Chcesz zobaczyć tę treść?

Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.

Spencer (2021)

Jeśli świąteczne spotkania rodzinne przyprawiają cię raczej o duszność niż o wzruszenie, „Spencer” będzie strzałem w dziesiątkę. Pablo Larraín pokazuje trzy bożonarodzeniowe dni z życia księżnej Diany spędzone w Sandringham - i zamienia je w psychologiczny thriller o samotności, kontroli i próbie ucieczki.

To jeden z tych filmów, które ogląda się z niepokojem, ale nie można od nich oderwać wzroku. Kristen Stewart (znana z sagi „Zmierzch”) w roli Diany jest krucha i zbuntowana jednocześnie, a świąteczna scenografia zamiast dawać poczucie ciepła, przytłacza jak gotycki pałac pełen duchów. Idealny film na grudniowy wieczór, kiedy potrzebujesz czegoś intensywnego, nieoczywistego i dalekiego od świątecznego szczęścia na pokaz.

Chcesz zobaczyć tę treść?

Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.

Powrót Batmana (1992)

To jeden z moich ulubionych, a zarazem najbardziej mrocznych „świątecznych” filmów w historii kina - choć oficjalnie nikt go takim nie nazywa. Tim Burton w „Powrocie Batmana” zamienia Gotham w zimową, gotycką baśń, w której choinki wybuchają, a śnieg osiada na czarnej pelerynie Mrocznego Rycerza.

Ten film ma wszystko, czego Grinch może chcieć od grudniowego seansu: groteskę, anarchię, ikonicznych złoczyńców i Michelle Pfeiffer jako Kobietę-Kot, która kradnie każdą scenę. To święta bez sentymentów - za to z klimatem, który zostaje w głowie na długo. Idealne guilty pleasure dla tych, którzy wolą mrok od migających lampek.

Chcesz zobaczyć tę treść?

Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.

Jeśli więc w tym roku omijasz „Kevina” szerokim łukiem i nie masz ochoty na kolejną idealną miłość pod jemiołą - te trzy filmy mogą uratować twój grudzień. Bez brokatu. Za to z charakterem.

Przeczytaj źródło