Gołaś miał ogromny talent
Mam wrażenie, że on zaraz przyjdzie. Niestety, wiem, że to się nie zdarzy. Dla mnie opowiadanie o Arku jest trudne, bo byliśmy blisko związani. Kiedy grał w Częstochowie opiekowaliśmy się nim i pomagaliśmy. Wiem, jak ciężko pracował u nas i we Włoszech. Dzięki czemu został zauważony przez najlepsze kluby w Europie. Trudno uwierzyć w to, co się stało. Arek był wspaniałym człowiekiem i strasznie nam go brakuje - wspominał środkowego na stronie PZPS Ryszard Bosek.
To właśnie on jako pierwszy - w 2001 roku - powołał go do reprezentacji Polski. Talent miał ogromny i już wtedy dużo potrafił. Nie był konfliktowy. Od nowego sezonu miał grać w znanym klubie. Cieszył się z tego kontraktu. Wszystko było przed nim - dodał Bosek.
Żona siatkarza niewiele pamięta z wypadku
Do wypadku doszło nad ranem niedaleko Klagenfurtu. Samochód prowadziła żona siatkarza Agnieszka. Trzy miesiące wcześniej wzięli ślub i planowali powiększenie rodziny. W wywiadzie dla magazynu "Gala" nieco ponad miesiąc po wypadku Agnieszka Gołaś przyznała, że niewiele pamięta z samego wypadku.
Migawki. Jedno mrugnięcie powiek: wsiadamy do samochodu, drugie mrugnięcie: szpital. Trzecie: już są rodzice i mówią, co się stało. Nawet po powrocie do Częstochowy wielu rzeczy nie pamiętam. Moje przyjaciółki Iwona i Magda powiedziały mi, że razem z mamą Arka rozpakowywałyśmy moje torby. Nie pamiętam. Wiem tylko, że natknęłam się w bagażu na kolczyki ślubne, zaciskałam je w dłoni i płakałam. Byłam nieobecna. Nie chciałam brać lekarstw uspokajających – przyznała żona zmarłego siatkarza.
Do czasu wypadku wszystko wydawało się piękne. Byliśmy ze sobą długo. Chcieliśmy założyć rodzinę, wzięliśmy ślub, staraliśmy się o dziecko. Najbliższe lata mieliśmy zaplanowane. Człowiek nie zastanawiał się, że może spotkać go coś złego. Wiadomo było, gdzieś tam z telewizji czy opowiadań, że inni przeżywali tragedie. Ale mimo wszystko ten świat był taki cudowny. Wszystko było super i nagle się zepsuło. Świat zszarzał. Już mu nie ufam - dodała.
Tysiące kibiców żegnały Gołasia
Siatkarską przygodę Gołaś zaczynał w Ostrołęce. Później reprezentował MKS MOS Wola Warszawa, AZS Częstochowa i Sempre Volley Padwa. W reprezentacji Polski rozegrał 141 meczów - ostatni 8 września 2005 roku z Portugalią w mistrzostwach Europy w Rzymie. Rok później prowadzona przez Argentyńczyka Raula Lozano kadra Polski zdobyła w Japonii wicemistrzostwo świata. Srebrny medal zawodnicy zadedykowali Gołasiowi, a na podium stanęli ubrani w koszulki z numerem „16”. Taki nosił zmarły siatkarz.
Był niezwykle lubiany. Miał zdrowe podejście do życia. Uśmiech nie schodził mu z ust, a pozytywną energią zarażał każdego - mówił o nim Lozano.
Argentyński szkoleniowiec po informacji o wypadku odwołał swój urlop i został w kraju, by towarzyszyć siatkarzowi w jego ostatniej drodze. Na pogrzeb, który odbył się 22 września 2005 roku, przyszło tysiące kibiców, działaczy, aktywnych i byłych graczy. Na grobie można było znaleźć szaliki klubowe ze wszystkich rejonów Polski.
Kibice w pożegnalnym geście unieśli do góry klubowe szaliki. Trumna otulona koszulką z numerem 16. powędrowała do grobu. "Arek Gołaś" - skandowali fani siatkówki. Krzyczeli tak, jak czynili to dotychczas na wielu meczach swojego idola - pisał tego dnia "Tygodnik Ostrołęcki".
Gołaś i Ignaczak byli nierozłączni
Jego największym przyjacielem był Krzysztof Ignaczak. Po śmierci Gołasia grał z numerem "16" na koszulce. Tak bardzo brakuje tego gościa. "Przyjaciele - jedna dusza w dwóch ciałach" - Arystoteles - napisał Ignaczak w poście na swoim blogu kilka dni przed 10. rocznicą śmierci przyjaciela.
Nie znałem się z tym chłopakiem tak, jak Krzysiu Ignaczak - to były dwie papużki nierozłączki, duet na boisku i poza nim. Świetnie mi się z Arkiem współpracowało przez te lata, gdy grał w Częstochowie. Gdy przyszedł do naszego zespołu, to na treningach pokazał takie sztuczki, że ja nie mogłem doskoczyć blokiem, to było poza moim i Marcina Nowaka zasięgiem. Zdobyliśmy wspólnie kilka medali dla klubu, pograliśmy w kadrze. Ciężko wyrzucić z pamięci tamten 16 września - wspominał w Polsacie Sport jego były kolega klubowy Damian Dacewicz.
Prezydent Kaczyński odznaczył Gołasia
6 grudnia 2006 roku Gołaś został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Złotym Krzyżem Zasługi za "wybitne osiągnięcia sportowe". Od tego samego roku corocznie rozgrywany jest Memoriał Arkadiusza Gołasia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo