Fabuła koncentruje się wokół Bazyla, który jest centralną postacią kociej łobuzerskiej wyprawy. Tym razem nasz bohater staje przed wyzwaniem nie tyle natury higienicznej, ile egzystencjalnej. Dostaje paczkę z obłędnie mięciusim, kolorowym swetrem, który jest tak wspaniały, że natychmiast staje się obiektem jego najgorętszych uczuć. Jest tylko jeden, maleńki kłopot – sweter jest stanowczo za duży. Jednak czy to problem dla takiego gagatka jak Bazyl? Oczywiście, że nie! Rozpoczyna się misja, której celem jest ekspresowe dorastanie. Bazyl, w swojej naiwności i uroczej dziecięcej logice, próbuje różnych „dorosłych" sposobów: leży na sofie i jest ciągle zmęczony, zakłada wyczesaną, dorosłą fryzurę, a nawet próbuje „pozjadać wszystkie rozumy", udając niezwykle poważnego. Cały ten proces, pełen nieporadności, komicznych niepowodzeń i szczerego rozczarowania, jest ukazany z ciepłem i zrozumieniem dla dziecięcych pragnień, a śmiech przeplata się z rozczuleniem. Historia ta, choć absurdalna i przezabawna, kryje w sobie mądre przesłanie o akceptacji siebie i o tym, że na dorosłość przyjdzie czas, a bycie małym ma swoje niezaprzeczalne uroki.
To, co sprawia, że do twórczości Macieja Szymanowicza wraca się z tak wielką przyjemnością, to jego cudowne, niepowtarzalne ilustracje. Na każdej stronie „Kociaków Łobuziaków i rwetesu ze swetrem” widać, że Szymanowicz jest nie tylko ilustratorem, ale i aktorem lalkowym, który doskonale rozumie ekspresję. Kociaki są rozbrajające – ich miny są bezbłędne, pełne emocji, które czyta się bezproblemowo: od zdeterminowania Bazyla, przez zdziwienie, po smutek i wreszcie triumf. Ilustracje są soczyste, pełne ruchu i humoru, a detale – mistrzowsko precyzyjne, co jest znakiem rozpoznawczym autora. Każda strona tętni kolorem i wesołym chaosem, charakterystycznym dla życia małych łobuziaków, którzy potrafią zamienić zwykłą paczkę w centrum wszechświata. Te obrazy nie są tylko tłem dla tekstu, ale stanowią równoprawną z nim, a często nawet dominującą opowieść, która zaprasza do wspólnego oglądania i komentowania.
Nie można zapomnieć o kluczowym elemencie – interaktywności. Szymanowicz, podobnie jak w przypadku „Kociaków Łobuziaków i mydła brudzidła”, nie traktuje małego czytelnika pasywnie. Co chwila zachęca go do włączenia się do akcji: do zachichotania, opowiedzenia czegoś śmiesznego, czy podzielenia się ulubionym smakiem lodów. Dzięki tym zadaniom lektura zmienia się w świetną zabawę, podczas której dziecko staje się pełnoprawnym uczestnikiem kociej przygody. To genialny sposób na budowanie więzi podczas czytania, bo śmiech i radość z aktywnego odkrywania jest tu wspólna. Książka „Kociaki Łobuziaki i rwetes ze swetrem” to nie tylko wesoła opowieść o wielkich pragnieniach małego kota, ale też mądry i ciepły podręcznik o dorastaniu, przyjaźni i akceptacji, wszystko to zanurzone w cudownych, pełnych życia i humoru ilustracjach, które są prawdziwą ucztą dla oczu. To seria, która udowadnia, że Maciej Szymanowicz pozostaje jednym z najcieplejszych i najbardziej pomysłowych twórców literatury dla najmłodszych, a z takimi kociakami nuda nie ma żadnych szans.
Agnieszka Zwolska-Szydłowska

5 dni temu
14







English (US) ·
Polish (PL) ·