Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
W piątek wieczorem w Sankt Gallen Polki mierzyły się z reprezentacją Niemiec, która zajmuje trzecie miejsce w kobiecym rankingu FIFA i jest jednym z faworytów turnieju rozgrywanego w Szwajcarii.
ZOBACZ TAKŻE: Liverpool reaguje po śmierci Diogo Joty. Chodzi o... pieniądze!
- Jestem dumna z tego zespołu i z tego, co pokazałyśmy. W szatni powiedziałyśmy sobie, że to było nasze 100 procent. Wynik nie jest na naszą korzyść, ale nie przyniosłyśmy wstydu. Z dumą podchodzimy do tego meczu, ale skupiamy się już na tym co jest przed nami, czyli meczach ze Szwedkami i Dunkami. Na pewno nie spuścimy głów w dół. Będziemy szukać naszych szans - zapewniła Achcińska.
Do przerwy nie padły gole. Niemki objęły prowadzenie w 52. minucie, gdy skrzydłowa Jule Brand zdecydowała się na strzał z dystansu i umieściła piłkę w okienku bramki. Później na 2:0 podwyższyła Lea Schueller.
- Myślę, że pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Niemki miały więcej szans, ale my nie dopuszczałyśmy do klarownych sytuacji. Powiedziałyśmy sobie, że w drugiej połowie na pewno będzie ciężej, ale musimy trzymać się razem. Każda musi dać z siebie 100 procent. Nie ustrzegłyśmy się błędów, ale czujemy dumę - powiedziała zawodniczka FC Koeln.
Polskie piłkarki debiutują w mistrzostwach Europy w seniorów, więc starcie z Niemkami było historycznym wydarzeniem. Na stadionie w Sankt Gallen było 16 tysięcy kibiców, w tym wielu Polaków.
- To był historyczny moment. Grałyśmy pierwszy raz na mistrzostwach Europy. Myślę, że każda z nas odczuwała czuła inne emocje niż dotychczas. Nie zjadł nas stres. Nie widać było, że jesteśmy debiutantem. Grałyśmy z ośmiokrotnym mistrzem Europy, a pierwsza połowa tego nie oddawała. Utrzymałyśmy nerwy na wodzy. Każda z nas się napędzała, podobnie jak kibice obecni na stadionie - oznajmiła Achcińska.
Polki stosowały wysoki pressing i nawet pod koniec meczu biegały z dużą intensywnością.
- Czułam się bardzo dobrze pod względem kondycyjnym. Może końcówka była trudniejsza, ale kibice i sama atmosfera nas niosła. Nie było czasu na to, żeby powiedzieć sobie, że już nie mogę - stwierdziła pomocniczka.
Achcińska uważa, że drużyna wytrzymałą presję, która wiązała się z debiutem w mistrzostwach Europy.
- Myślę, że dużą rolę w naszej kadrze odgrywa praca mentalna, profesjonalny sztab i doświadczone zawodniczki, które grały już w Lidze Mistrzyń. Dało nam to większy spokój i poczucie, że nie jesteśmy same. Naszą największą siłą jest zespół - oświadczyła.
Dwa kolejne mecze Polki rozegrają w Lucernie. We wtorek zmierzą się ze Szwedkami, a w sobotę 12 lipca z Dunkami. Z grupy C do ćwierćfinału awansują dwa zespoły.
- Nie zadeklaruję, że zdobędziemy sześć punktów, ale mogę obiecać, że będziemy walczyć do końca. Jedność jest u nas najważniejszym punktem, nigdy indywidualności. Mogę z przekonaniem powiedzieć, że będziemy walczyć do ostatnich minut, tak jak walczyłyśmy dzisiaj - zadeklarowała Achcińska.